środa, 30 września 2009

Żyję :)

Podjęłam w końcu ostateczną decyzję co do liceum i póki co jej nie żałuję.
Wybrałam liceum zaoczne. Dlaczego? Skoro mam zdać maturę, bo taki mam cel, to co za różnica w jaki sposób to zrobię? Zajęcia mam co 2 tygodnie w sobotę i niedzielę - w ostatni weekend byłam po raz pierwszy na zajęciach i jest to prawie to samo co w szkole, tylko ze starszymi ludźmi, mniejszą ilością ludzi w klasie i lekcje są o wiele dłuższe. Np. są 3 godziny (nie lekcyjne) języka polskiego :) Jest to trochę męczące, ale do wszystkiego da się przyzwyczaić.

Pracować będę najprawdopodobniej od listopada. Praca to dla mnie kolejny plus, bo zwiększa moje szanse na studia w Nowym Jorku - mogę mieć własne odłożone pieniądze. A tam już nikt nie będzie pytał, czy zdałam liceum zaoczne, czy nie, bo będę miała tą maturę :)

A jak mi idzie z asymilacją? Niestety ten proces dalej trwa, są momenty, w których chcę po prostu stąd uciec, czasami jest ciężko.
Teraz co prawda przez tą zmianę czuję się jakby moje życie troszkę się zatrzymało, ale wierzę, że wkrótce się to zmieni... :) Nie zamierzam stać w miejscu.

Komentarze:

"Zastanawia mnie, z jakiej rodziny pochodzisz. Nie, nie próbuję być wścibski, nie chcę wchodzić w twoje bardzo prywatne sprawy, ale zastanawia mnie, jakim obciążeniem dla twoich najbliższych był twój wyjazd ? W końcu nie każdy może sobie na to pozwolić. Gratuluję chęci do pracy, pewnie jako odwdzięczenie się rodzicom ? Pozdrawiam i życzę miłej nauki w liceum !"
Tu bywało różnie. Na samym początku nie było źle - kurs dolara był niski, ale później bywało już różnie. Były trudniejsze momenty, kiedy musiałam z czegoś zrezygnować, bo po prostu nie chciałam prosić rodziców o dodatkowe pieniądze.

dlaczego uwazasz, ze siedzisz rodzicom na glowie i tak bardzo chcesz sie wyprowadzic? jak dla mnie to normalne, ze rodzice utrzymuja swoje dziecko przynajmniej do matury. nie zrozum mnie zle, to super, ze chcesz sie usamodzielnic, tylko po prostu nie wiem gdzie Ci sie tak spieszy. za 2 lata pewnie i tak wyprowadzisz sie z domu, zeby pojsc na studia.

a co do liceum zaocznego, to ci, ktorzy je odradzaja maja troche racji. stracisz przede wszystkim dobry poziom nauki. liceum zaocznego nikt nie traktuje powaznie, ani uczniowie ani nauczyciele.
zycze Ci powodzenia :)

Z twoją opinią w zupełności się nie zgadzam, co do siedzenia rodzicom na głowie. To jest właśnie takie polskie nastawienie - mamy siedzieć rodzicom do głowy, bo przecież inaczej być nie może. Jeśli mam szansę, możliwość i chęci to bardzo chętnie zacznę zarabiać. Jak na razie nie zamierzam się wyprowadzać, ale posiadanie własnych funduszy znacznie poprawi mi samopoczucie. To nie jest decyzja podjęta pod jakąś presją, ja wcale nie muszę pracować i nigdzie mi się nie spieszy, ale po prostu tego chcę.
A co do liceum zaocznego - owszem, stracę poziom nauki... Ech, szczerze powiedziawszy możesz być nawet w normalnym liceum, lecieć na dwójach i trójach i tak samo wszystko olewać i nauczyć się nawet mniej niż w zaocznym. Ja jestem osobą ambitną i będę chciała się uczyć. Nauczyciele to zwykli nauczyciele z normalnych szkół, więc jeśli poczuję, że jesteśmy jakoś w tyle, że to mi nie wystarczy do matury, to poproszę ich o dodatkowe materiały, a przynajmniej o pokierowanie mnie w dobrym kierunku. Moim zdaniem, jeśli się czegoś chce to można wszystko.

Maja!
Rozumiem Cię, bo niejeden raz już coś takiego przeżyłam i naprawdę bardzo mi ciężko było wracać do szkoły, w której nie miałam nikogo z bliższych znajomych i w ogóle szkoła była moja największa zmorą. Nie chodziło o naukę, bo z tym nie miałam problemów, ale o szkołę jako budynek jako coś, co tworzą ludzie. Gdyby to ode mnie tylko zależało, juz bym była na wymianie w Meksyku, ale no coż trzeba ścierpieć. A dlaczego ty nie lubilas swojego LO? jestem ciekawa, może znajdę taki sam przypadek jak ja...

Dokładnie o to chodzi - szkoła, jako coś co tworzą ludzie. Nauczyciele traktują cię jak dzieciaka, wymagają szacunku, ale ciebie już nie szanują... Masz kilku bliższych znajomych, ale w tym samym czasie reszta klasy obrabia ci tyłek, zamiast powiedzieć ci coś w twarz. I ogółem - zamykają nas w 30 osobowych klasach, co dla mnie jest bez sensu... Jest większe prawdopodobieństwo znalezienia sobie przyjaciół z tego samego roku, ale z innej klasy...

Jezeli sie nie odnajduesz to wroc tu,
nie ma sytuacji bez wyjscia.
sam w chwili obecnej walcze z us systemem, zeby przyjeli mnie do szkoly, a kolejne lata planuje spedzic poza polska, chodz w niej mialem wszystko.
Tak po prostu, zeby nie bylo za latwo. (bo moja polska szkola byla bardziej niz cudowna)
Czy bedzie to brazylia, canada czy cuba juz nie ma znaczenia.
BLESS, trzymaj sie

Też o tym myślałam, wróciłabym do Stanów, zdałabym GED i byłoby po sprawie, potem poszłoby już z górki, bo czy poszłabym do jakiegoś community college na 2 lata i później np. do NYC to nie zrobiłoby mi to różnicy, ale po prostu w tym momencie takie wyjście by mi się nie opłacało. Po 1. bilet, po 2. wiza, po 3. brak możliwości pracy w Stanach na wizie. Już chyba bardziej opłacałaby mi się Australia ;) Jednak podjęłam decyzję, że zdam maturę w Polsce i już będę się tego trzymać.