czwartek, 10 lipca 2008

Host family, cz. II

Z moją host mamą wymieniłam już sporo maili i postanowiłam napisać to, czego się dowiedziałam. Po pierwsze wyraziła zgodę na umieszczenie tutaj ich rodzinnych zdjęć, którymi mogę się z wami podzielić.


To dom rodziny Pagni



Moi 'host rodzice' - Alan i Ann Pagni




Ogródek



Od lewej: Devin (chłopak Mindi), Mindi, Jessica z Kanem, Ann, Alan z Tayliese, Tanea z mężem Kevinem. Kane i Tayliese to dzieci Tanea i Kevina. Mindi niedawno urodziła chłopczyka - Drue.



Salon



Jadalnia


Im więcej się dowiaduję o rodzinie Pagni, tym bardziej jestem przekonana, że do nich pasuję - lubią podróżować, wyjeżdżają na weekendy nad jezioro, żeby popływać motorówką, mają nawet stół bilardowy w domu ;)
Kontakt z Sandrą nawiązałam dopiero dziś, bo jak się okazało - miałam do niej zły e-mail, więc zaczniemy trochę ze sobą pisać dopiero teraz.
Od Ann dowiedziałam się, że planują wycieczkę do Los Angeles podczas przyszłej przerwy wiosennej, ponieważ ona sama pochodzi z południowej Kalifornii i w dalszym ciągu mieszka tam jej większość rodziny.
Dowiedziałam się też, że Tanea i Kevin mieszkają albo w Las Vegas albo gdzieś bardzo blisko, ponieważ mamy odwiedzić słynne miasto kasyn przy okazji wizyty u Tanea'i.

Dzisiaj otrzymałam papiery do wizowania. Wszystko pięknie i ładnie. Nie rozumiem do końca dlaczego sam wniosek do wypełniania napisany jest po polsku, skoro i tak ostatecznie jest on w całości po angielsku. Chyba trochę zamotałam, więc wyjaśnię - musiałam wypełnić wniosek DSC-156. Wypełniałam go komputerowo i gdy wypełniasz wszystko masz napisane po polsku, ale gdy już klikasz 'kontynuuj', żeby wyświetlić ostateczną wersję w PDF'ie to wszystko wygląda czasem śmiesznie po jest po angielsku. Napisane jest, aby nie klikać kilkakrotnie na 'kontynuuj', ale jakoś mało mnie to obchodzi, bo musiałam poprawić parę durnych błędów spowodowanych zmianą języka...

Już niedługo będę musiała zorientować się jak z tymi lotami, bo chyba kupię bilet otwarty... A takiego przez internet nie można rezerwować. Wczoraj zrobiłam zdjęcia do wizy, więc przynajmniej to mam z głowy (wyszłam jak pączek! przeklęte zdjęcia biometryczne ;P) no, ale czeka mnie jeszcze wizyta w konsulacie, kolejne wydatki, kupno walizek, biletu, itd. Czas jakoś teraz przecieka przez palce, chociaż było go sporo i aż w nadmiarze.


wtorek, 8 lipca 2008

Host family

Dzień, na który czekałam od baardzo dawna w końcu nadszedł - wiem, już gdzie jadę! :D

Sparks, NV.

Bardzo się cieszę, że trafię do Nevady, a na dodatek do Sparks, które jest tak blisko Reno, że granica między tymi dwoma miastami jest wyłącznie administracyjna :)
Sparks ma 90 tys. mieszkańców, a Reno 200 tys.
No, ale przejdźmy do rodziny, czyli Allana i Ann Pagni. Mają 3 córki: Jessicę (15), Mindi (20) oraz Tanea'e (23). Aktualnie w domu mieszka z nimi tylko Jessica.
Otrzymałam double placement, czyli oprócz mnie, rodzina Pagni bierze pod swój dach jeszcze jednego host studenta, a dokładniej studentkę - Sandrę z Norwegii :)
Jestem naprawdę zadowolona, bo obawiałam się, że trafię, gdzieś, gdzie nie chcę, a tu taka miła niespodzianka! Co do Sandry to nie mam nawet nic przeciwko. Gorzej by było, gdybym musiała z nią dzielić pokój, chociaż nawet wtedy jakoś za bardzo bym się nie martwiła, ale będziemy miały oddzielne pokoje.
No i co więcej o rodzinie...? Acha, mają 3 psy: Honey, Yukon, Juneau i kota Ricki! :D I Pagni są rodziną niepalącą ^^

I teraz czas na szkołę, czyli Sparks High School - 1186 uczniów. Strona: http://www.washoe.k12.nv.us/sparkshs/.

Właściwie nic więcej na razie nie wiem. Muszę tam być najpóźniej do 11 sierpnia, rok szkolny zaczyna się 25 sierpnia, a kończy 3 czerwca :)

Teraz będę czekać na papiery do wizy, zrobię zdjęcia i pojadę po wizę, a potem bilety lotnicze i do Nevady! :D

Ech, a z drugiej strony jakoś tak bardzo skurczył mi się czas... Zostało 30 dni (mniej więcej, bo może wylecę wcześniej)...