sobota, 10 stycznia 2009

Odpowiedzi na komentarze: "Zmiana pokoi; inwestytura w Carson City."

Jako, że odpowiadanie na komentarze w komentarzach zbytnio nie ma sensu, postanowiłam dodać kolejną notkę - dziękuję wszystkim za zadane pytania - czasem piszę notkę i zastanawiam się, o czym zapomniałam, czy czegoś nie dopisałam, bo dla mnie przecież wszystko jest oczywiste - piszę o swoim życiu ;)

Po pierwsze - nie spodziewałam się, że zaraz po dodaniu notki pojawi się aż 5 komentarzy! Bardzo mi z tego powodu miło ;)

"czemu Sandra chce zmienić rodzinę?:)"
Jak już pisałam wcześniej - miałyśmy problemy z host rodziną. Nasza host matka - Ann - była tego powodem. Była baardzo humorzasta, no i zdarzało się, że wyżywała się na nas. Doszło do tego, że ani ja, ani Sandra nie chciałyśmy przebywać z rodziną Pagnich. W grudniu, nie pamiętam dokładnie kiedy, została zwołana, hmm, nazwijmy do interwencja. Ann i Allan zaprosili Dona - naszego koordynatora, za którym naprawdę średnio przepadam - uważam, że jest niekompetentny i żyje we własnym kolorowym świecie, nie interesując się tym, co będzie z nami, i wszyscy rozmawialiśmy. Wtedy szczerze powiedziawszy, ja problemów z rodziną nie miałam, to był okres, kiedy coraz bardziej czułam się jak jej część - problem istniał pomiędzy Jessicą i Sandrą - jeszcze wtedy dzieliły pokój, co prowadziło do spięć, i oskarżeń - ona zrobiła to, a ona tamto. Ja dogadywałam się świetnie i z Sandrą, i z Jessicą.
Kiedy ja coraz bardziej czułam się, jak część rodziny i polubiłam z nimi przebywać - Ann zaczęła mnie inaczej traktować, Allan również - teraz jestem po prostu częścią rodziny, Sandra miała za to coraz większe problemy.
Dodatkowo podczas przeprowadzki nastąpiła wielka kłótnia między mną, a Sandrą o głupie biurko. A jak to się zaczęło? W moim pokoju miałam biurko, którego używałam, więc spytałam Sandrę, czy miałaby coś przeciwko, gdybym je przeniosła do pokoju Jessici - powiedziała, że nie. Potem zadzwoniła Mindi, która przywiozła biurko do domu i Sandra powiedziała jej, że zabrałam sobie biurko - oczywiście miała do mnie o to pretensje, mimo że wcześniej ją o to spytałam. Potem po prostu się pokłóciłyśmy (dodatkowo byłam spakowana już dzień wcześniej, miałyśmy się przeprowadzać następnego dnia po powrocie z kina, ale ona oczywiście musiała się przespać, a potem wszystko zajęło jej jakąś godzinę, więc czekałam na wszystko ok. 2 godziny). Ja spytałam ją, czy chce biurko z powrotem, kiedy sprzątała łazienkę, ona powiedziała, że mam się zamknąć i chciała zamknąć drzwi od łazienki tuż przed moim nosem, na co jej nie pozwoliłam. Ostatecznie wszystko skończyło się tym, że wstawiłam to głupie biurko do jej pokoju. :)
I trochę o Sandrze - ona nie jest złą osobą, tylko moim zdaniem (a raczej nie tylko moim), jest nieodpowiedzialna i nie potrafi się sobą zaopiekować. Zawsze potrzebuje pomocy, przypomnień, nigdy nic nie wie, zapomina. Ma 17 lat, a zachowuje się, jakby miała 12, albo nawet mniej. Ja się z nią świetnie dogadywałam, tylko, że wtedy również musiałam jej wszystko przypominać... No cóż. Tak bywa.
W czwartek po treningu cheerleaderek pojechała z Mindi na lekcje tańca nic o tym nikomu nie mówiąc, tylko parę dni wcześniej wspominając Ann, że będą jakieś lekcje tańca, ale ona nie wie, kiedy...

Wiem, że to wyjaśnienie jest długaśne, ale chciałam wszystko dokładnie opisać, żeby nie było nieporozumień. Sandra po prostu chyba nie pasuje do tej rodziny. Wszyscy są zmęczeni jej nieodpowiedzialnością, ona mówi, że sprawiamy, że czuje się głupia, ale prawda jest taka, że to ona zachowuje się jak małe dziecko, którym trzeba się non stop opiekować.

"łał zdjecia są mega imponujace - a biuro jest genialne(ach te sofy!) jak w filmach , Maja nosisz arafatke? hahaha rozbawilo mnie to zastanawiam sie gdzie sie podziala cudowna chustka w chyba szare róże z h&m? (ps. po twoim wyjezdze kupilam taką fioletową - te do ktorej mnie tak namawialas)
POZDRAAAWIAM , trzymaj sie Patrycja"


Pati - jeśli się przyjrzysz bliżej - to nie arafatka, tylko szalik w kratkę ;)

"czesc :) a jak tam twoje sprawy z host mama dogadujesz sie z nia?/ dobrze ze z host siostra juz jest dobrze pozdrawiam Kami"
Kami - Ann ma dalej swoje momenty, ale jak już wspomniałam, traktuje mnie trochę inaczej niż wcześniej. Więcej żartuje, nie jest tak często w złym humorze - wydaje mi się, że jej zły humor to była również trochę nasza wina, ale naprawdę nie chcę tego roztrząsać :) Teraz jest naprawdę dobrze i gdyby ktoś 3 miesiące temu, powiedział mi, że przyjdzie taki dzień, że będę się czuła nawet dobrze w tej rodzinie - nie uwierzyłabym mu ;)

No i na razie to wszystko. ;)
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania - zadawajcie je w komentarzach - ja ze swojej strony postaram się na nie jak najszybciej odpowiedzieć.

Pozdrawiam,
Maja.


Zmiana pokoi; inwestytura w Carson City.

Jak już wspominałam, po nowym roku miała nastąpić zamiana pokoi - tym razem ja mam dzielić pokój z Jessicą, a Sandra ma swój własny pokój. Przenoszenie nie było takie łatwe, ale się udało ;)

To mój nowy pokój:




Z Jessicą dogaduję się świetnie, więc nie mamy z niczym problemu. Za to Sandra w dalszym ciągu myśli o zmianie rodziny i podjęła już w tym kierunku pewne kroki - skontaktowała się ze swoją mamą i z głównym biurem w Arkansas... Nie wiadomo więc, ile tu jeszcze pobędzie.
O dziwo ja bawię się tutaj świetnie. Co mnie bardzo zaskakuje, ale naprawdę dogaduję się ze wszystkimi i chociaż powrót do domu jest czymś, do czego dążę, to teraz kiedy o tym myślę, jest mi trochę smutno, bo prawdopodobnie nigdy tych ludzi już nie zobaczę - i nie mówię tylko o mojej host rodzinie, ale o wszystkich znajomych, których tutaj poznałam :)



Chyba wspominałam, że w poniedziałek, 5 stycznia, pani Hardesty zaprosiła nas na obejrzenie inwestytury w Carson City, ponieważ jej mąż jest głównym sędzią Sądu Najwyższego Nevady.

Szczerze przyznam, że było to niesamowite przeżycie, bo być może inwestytura sama w sobie tak interesująca nie była, ale obejrzałyśmy biura sędziów, salę sądową - wszystko, co mogłyśmy obejrzeć - było po prostu niesamowicie :)

W szkole byłyśmy tylko na 3 lekcjach, a potem pojechałyśmy się przebrać w domu pani Hardesty. No i w końcu miałam ze sobą aparat... "Słynny" widok z okna pani Hardesty:


Następnie pojechałyśmy na lunch do baardzo fajnej, małej restauracji, a potem już wyruszyłyśmy do stolicy Nevady, Carson, do którego jest jakieś 40 minut drogi.

Inwestytura odbywała się w miejskiej bibliotece:


Tak wyglądało wszystko przed zebraniem się ludzi i przed wejściem sędziów:


Po wejściu sędziów, po środku w okularach sędzia James Hardesty, mąż pani Hardesty:


Inwestytura to ceremonia podczas, której nowy sędzia Sądu Najwyższego Nevady, składa przysięgę i oficjalnie staje się sędzią. Nowy sędzia był potrzebny, ponieważ jeden z poprzednich sędziów postanowił odejść na emeryturę. Oto moment składania przysięgi przez nową sędzinę, Kristinę Pickering:


Chwilę potem jej przyjaciele i rodzina pomogli założyć jej togę:


Tak skończyła się cała ceremonia - trwała ona około godziny, może troszkę dłużej. Potem czekał nas bankiet, ale przed tym musiałyśmy przejść do budynku Sądu Najwyższego ;)
Ja tuż po ceremonii:



I znów ja, tym razem na tle widoku z budynku Sądu:


Bankiet:




I sala sądowa Sądu Najwyższego Nevady:






Potem wybrałyśmy się na górę do biura sędziego Hardesty. Sandra, pani Hardesty i ja za biurkiem głównego sędziego:


Bardzo rozmyte zdjęcie - sędzia Hardesty, pani Hardesty, Sandra i ja:


Samo biuro:


Ja, Sandra i sędzia Hardesty:


Aktualni (prawie) sędziowe Sądu Najwyższego Nevady, sędzia po środku to ten, który odszedł na emeryturę:


Jedzenie!




Kolejne zdjęcia z sali sądowej:


Zaplecze sali sądowej - stół, przy którym sędziowie podejmują decyzje:


Podium, na którym zasiadają sędziowie:


To, co widzą sędziowie podczas rozprawy:


Państwo Hardesty:


Ja, pan Hardesty i Sandra:


Młotek, którym oczywiście musiałyśmy parę razy stuknąć!


Makieta Sądu Najwyższego Nevady:


I Sąd Najwyższy Nevady:


Stary Kapitol stanu Nevada:






Potem wróciłyśmy do Sparks - było naprawdę niesamowicie! Nie widziałam, że będę miała okazję zobaczyć Sąd Najwyższy Nevady, a jednak... ;)

Reszta zdjęć:
Inwestytura w Carson




A poza tym... Jak wiecie od samego początku bardzo chciałam trenować pływanie - nieoficjalne treningi zaczynają się już 26 stycznia! Nieoficjalne, czyli takie, na które nie musisz chodzić, bo oficjalne zaczynają się dopiero 2 marca - osobiście baaardzo chętnie wybiorę się na nieoficjalne treningi ;) Muszę tylko opłacić spirit pack, czyli zapłacić za kostium i dresy - na całe szczęście to tylko 60$ (myślałam, że będzie więcej)!

Kolejna sprawa - zostałam zaproszona na JA (Junior Assembly) - to taki bal dla popularnych dzieciaków - nie zostałam zaproszona przez organizatorów, tylko przez najlepszego przyjaciela Nolana (chłopak Jessici), Alexa :) Bal jest 28 stycznia.
I być może w końcu sobie odbiję za homecoming :D Najgorsze jest jednak to, że muszę mieć formalną sukienkę, czyli długą aż do podłogi... ;) Przeżyję!

Na razie to wszystko.
Jutro Kane obchodzi urodziny. W tym tygodniu będziemy mieć testy semestralne, więc już teraz powinnam zacząć powtarzać materiał ;)

Pozdrawiam :)