poniedziałek, 7 września 2009

Liceum

Piszę, bo dziś byłam 3 dzień w szkole. Razem licząc był to dopiero trzeci dzień. Do liceum zostałam przyjęta w zeszłą środę i w czwartek byłam już w szkole - XI Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku na profilu artystycznym.

Czy się cieszę? Sama nie wiem. W głowie mam naprawdę mętlik i kompletnie nie wiem, czego chcę.
Nie narzekam, że w szkole jest ciężko, że ludzie są beznadziejni, że szkoła jest taka i owaka, bo tak nie jest. Trafiłam nawet nieźle. Plan lekcji mi pasuje, szkoła jest taka, jak była przed moim wyjazdem, czyli nawał wiadomości, ale tutaj nie ma raczej zmian. Po prostu czuję się zagubiona. Ci ludzie są ode mnie młodsi, i nie - to nie jest jakaś wielka różnica, ale każdego dnia czuję się tam tak, jakbym była w ogóle nie tam, gdzie trzeba! Już nawet dam sobie spokój z pisaniem, że chemia, czy fizyka do niczego mi się nie przydadzą - mniejsza o to...
Nie wiem, po prostu nie wiem, co mam zrobić. Zaraz ktoś znów napisze, że narzekam, że nie wiem co robić, że nie umiem podejmować decyzji - i macie rację. Najchętniej teraz oddałabym się w czyjeś ręce i prosiła, aby ktoś podjął za mnie tą decyzję.
Najłatwiej byłoby niczego nie zmieniać, zostawić to tak jak jest, ale tak naprawdę nie ma tutaj rozwiązania łatwiejszego, czy gorszego.

Myślę nad liceum zaocznym. Dlaczego? Ponieważ przez cały poprzedni rok chciałam się usamodzielnić, bo siedzenie rodzicom na głowie doprowadzało mnie do szału. Wróciłam, i wcale nie jest inaczej. Dalej siedzę rodzicom na głowie, bo połączenie dziennego liceum z pracą graniczy z niemożliwością...

Na dodatek - muszę zaliczyć cały rok niemieckiego, ale to zmartwienie aktualne. I mam na to 2 tygodnie. Nie wiem, jak to zrobię i może idę na łatwiznę decydując się po prostu na zmianę liceum, bo owszem dziś jestem tchórzem, bo dziś wszystko mnie już męczy i doprowadza do szału. Nie wiem, co zrobić.


8 komentarze:

Anonimowy pisze...

to widze ze mamy ten sam syndro wspolczuje ci bo wiem jak mi jest ciezko :( ALE DAMY RADE KOCHANA !! chodz nie wiem jak to zrobie ale mysle ze dam :) i ty tez daszz :P pozdrawiam :*

Anonimowy pisze...

ja mam do końca miesiąca zdecydować się na przedmioty na maturę... i sama właściwie nie wiem kim chcę być. i to mnie dobiją kiedy wszyscy mnie pytają - co dalej. ludzie idą na jakieś medycyny, psychologie, roboto-cośtam.
a ja chyba rozczaruję swoich rodziców, zdam maturę z trzech przedmiotów i przepracuję rok za granicą.
i niech ktoś powie że to ma sens.
Maju, trzymaj się, doskonale Cię rozumiem. A to, że w każdym poście marudzisz, to chyba jest naturalne. Dla mnie byłoby.
POzdrawiam.

Anonimowy pisze...

A jednak, potwierdzają się słowa wielu ludzi, którzy odradzali mi wyjazd na rok do Stanów. Twój blog też utwierdza mnie w tym, że nie warto dla roku 'zabawy' stracić rok edukacji, a na pewno nie w liceum, które podsumuje mnie maturą. Dobrze, że nie mydlisz nastolatkom oczu o kolorowym american dream'ie, bo niestety, Polacy mylnie odbierają/nie mają pojęcia o rzeczywistości na prowincji w USA. Co do Twojego obecnego położenia - dobrze Cię rozumiem, szkoła to nasza codzienność, więc jakiekolwiek niepowodzenie z nią związane odbija się na wszystkim:) Na blogu możesz narzekać do woli, nie zapominaj jednak o tym, że to Twoje życie, Twój wyjazd, Twoja decyzja, która może nie okazała się aż tak dobra, jak w zamyśle... Chyba jest jeszcze za wcześnie po wyjeździe, abyś mogła stwierdzić, czy rok w USA był dobrym wyborem.
Życzę Ci powodzenia i "odnalezienia się":)

Agnieszka pisze...

Czytam Twojego bloga od początku,mam nadzieje,że sobie poradzisz i pokonasz wszystkie przeciwności losu. Sama jestem teraz na wymianie i wierzę,że ta decyzja była dobra,ale zobaczymy co przyniesie mi ten rok!

Pozdrawiam,3maj się :)

familiar stranger pisze...

Wiesz, nie słuchałabym ludzi, którzy twierdzą, że marudzisz. Nie wiedzą jak to jest być po wymianie i nie wiedzieć co ze sobą zrobic, więc proponuję, w ogóle na nich nie zwracać uwagę. Miałam to szczęście, że dostałam się na studia i już nie muszę wracać do liceum. Czasem myślę, że fajnie by było być razem ze swoją klasą, przystąpić do matury. Ale to tylko czasem. W sumie wyjeżdżając powinno się mieć świadomość, że już nie będzie tak samo.
Trzymaj się dziewczyno ; )!

Unknown pisze...

Wlasnie, to nie Ty marudzisz, wszyscy tutaj doskonale Cie rozumieja.
Decyzja jest trudna i wiem jak beznadziejna jest szkola (wspominam liceum bardzo zle) i rozumiem co masz na myslach piszac o mlodszych ludziach. O ile na studiach to normalne (znam studentow z rocznika 1990, 1980 a nawet 1960 ;)) i jeden rok roznicy to nic, tak wiem, ze w liceum wszyscy ida jedna droga.
Sama z fizyki, biologii i chemii mialam spore problemy - szczegolnie z owej fizyki i takze buntowalam sie przeciwko temu - chcialam lekko przejsc przedmiot, ale nie, nauczycielka zmuszala mnie do ciezkiej pracy, a ja po prostu tego przedmiotu nie rozumialam. Przeplakane dni..
Liceum zaoczne to jest wyjscie, mysle, ze wiele osob "uciekloby" z Twojego, a z tym niemieckim to mnie zdziwilas. Czasami takie drastyczne rozwiazania sa najprostsze. Szkoda jedynie, ze zostaly Ci dwa lata. Pamietaj tez, ze jeszcze sie napracujesz zarobisz w swoim zyciu, wiec naciesz sie tymi chwilami, kiedy siedzisz na rodzicach. (do emerytury praca.. naprawde jej ci nie zabraknie). Poza tym pamietaj z drugiej strony, ze w liceum zaocznym mozesz spotkac osoby bardziej z problemami, mozesz miec tam poczucie wyzszosci i znowu nieprzynaleznosci. A masz jeszcze dwa lata, choc klasa maturalna dluga.
Mam nadzieje, ze mozesz liczyc na rodzicow. Jak cos to niech pojda do szkoly i porozmawiaja np. o niemieckim. Czasami to skutkuje, zwlaszcza, ze przez caly rok chodzilas do szkoly w Stanach.
Odnosnie komentarzy poprzednikow, rzeczywiscie troche gorzki koniec, szkoda, ze nie udalo Ci sie jakos zaliczyc tego roku i od razu podejsc do matury tutaj albo jakos zaliczyc szkole tam, ale z pewnoscia bedzie dobrze.. Pamietaj tez, ze wszystko jest kwestia przyzwyczajenia, moglabys tez zmienic liceum na inne "dzienne". A jak cos to znowu, znowu.. Z pewnoscia ludzie beda pod wrazeniem Twojej amerykanskiej przygody i powinni ja docenic.
Pozdrawiam bardzo cieplo, trzymaj sie, dasz rade, dalas rade sama rok w stanach, pokonasz i polskie, durne, male liceum.

em dabliu pisze...

hej, jestem marta, tez jestem od wrzesnia w usa. michigan, 20mil od detroit. to moj mail, jakbys kiedys sie bardzo nudzila, to mozemy pogadac:x mawojdylo@googlemail.com +ja juz mam miesiac za soba w tej szkole, jest naprawde super, ale pare rzeczy bym jednak zaczela inaczej.. (juniors).
marta

prezentacja maturalna pisze...

Kapitalny blog.